wtorek, 20 marca 2018

20.03 Skok na Pangkor



To miało być łatwe, więc nie było. Szybki skok w bok, z Ipoh na Pangkor, pierwszą z zaplanowanych wysp, jedyną na zachodnim wybrzeżu. Głupie 85 km. Lokalny dworzec autobusowy Medan Kidd okazał się pułapką, w której najpierw miotaliśmy się bezradnie, nie potrafiąc wyciągnąć od nikogo informacji, o potem równie bezradnie czekaliśmy na obiecany autobus.


"Panie Buddo, ześlij jakiś transport"

Kiedy w końcu się zjawił, zamiast na nabrzeże w Lumut, wiózł nas 3 godziny do pobliskiego Seri Manjung. Tam po kilkudziesięciu minutach podstawiono shuttle bus, pokonujący ostatnie 5 km do upragnionego portu maksymalnie okrężną drogą z maksymalną ilością przystanków. Czarna rozpacz. Na szczęście promy odpływają parę razy na godzinę, a sama podróż to chwilka, bo wyspa jest tuż przy brzegu.

Pierwszy sukces dnia (oprócz opisanego w poprzednim poście śniadania) to wypożyczenie skutera. Nareszcie. Ukłony dla autora znanego bloga Koziołki w Azji, który trochę nas tu podprowadził za rączkę. Na Pangkorze nikt nie pyta o prawo jazdy, ile osób będzie jeździć, czy dziecko ma kask (miało! rowerowy, prosto z Polski). Pełne zaufanie, jak to na wyspie. Uroczy olewus pan Chińczyk ledwo się ruszył z wersalki, żeby wręczyć mi kluczyki.


Bagaże zostały u niego, a my z duszą na ramieniu (A. w jawnej panice) ruszyliśmy na poszukiwanie noclegu. Niby wyspa mała, ale skuter ma tu każdy, więc przed wieczorem ruch w miasteczku był jak w ulu, w dodatku lewostronny. Na szczęście dalej była już tylko wijąca się między zatoczkami wstążka asfaltu - miejscami stroma, dość wąska, ale w bardzo dobrym stanie. Bajka. Tym razem risercz nie zawiódł i wylądowaliśmy 7 km dalej, w opustoszałym resorcie Rimba Kem po drugiej stronie wyspy. Rozmowa z panią w recepcji na migi. Potem negocjacje przez telefon z jakimś menago. Zaczynało się bodajże od 120 rm za noc, zgodziłem się na 90, ale najwyraźniej ktoś kogoś źle zrozumiał, bo dostałem do zapłacenia rachunek 240 za 3 noce. Najs. Musiałem jeszcze wrócić po bagaże, a na niebie zbierały się już czarne chmury przed spóźnioną tego dnia burzą. Wyścig z czasem nie był łatwy, bo miałem na skuterze 2 duże plecaki, złożoną spacerówkę i siatkę mango na dokładkę. Ale przecież w Azji tak się jeździ. A kiedy parkowałem przed umówioną z A. knajpą, właśnie spadały pierwsze krople...

_______________________
20.03 - 245 rm
white coffee śniadanko 14
grab 5
woda, orzeszki, bus 20
prom 28
owoce 12
skuter 30
kolacja 41
wiaderko, mleczko, woda 21
kawki 4

sen 80

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz