![]() |
Nie ma to jak kawa z laksą na dobry początek dnia. |
Podniesieni w sumie na duchu zaliczamy malakkański floating mosque, oczywiście tylko z zewnątrz, prawie zza płotu, bo dziś piątek, dzień modlitwy, i nie wypada, żebyśmy psuli wiernym powietrze swoją bluźnierczą obecnością. Ale za architekturę szacun.
I tak oto zapada wieczór, a przed nami gwóźdź programu w Malakce, legendarny, przez cały tydzień wyczekiwany, jedyny i niepowtarzalny Jonker Street Night Market. Naprawdę, kto nie musi, niech sobie odpuści. Zwyczajny nocny targ w pierwszej lepszej tajskiej mieścinie ma 10 razy więcej klimatu niż ten festyn. Turystyczna masówka w najgorszym wydaniu - ludzkie zatory, badziewie na straganach, ceny z dupy. Ale do zdjęcia uśmiechy, wiadomo.
Rano (powiedzmy) znów to, co tygrysy lubią najbardziej, czyli wreszcie jesteśmy w drodze. Kierunek na wschodnie wybrzeże, ale wizję noclegu na dziś, mimo intensywnej lektury LP i Rough Guide, mam dość mglistą. Zobaczymy, jak daleko uda się dotrzeć.
Najpierw prawie 3 godziny w gęstym ruchu do KL, gdzie na kolejną godzinę utykamy w zgęstce tuż przed dworcem. Więc jednak są te korki... Trochę zbyt szybki jak na mój gust posiłek w bufecie i już lecimy na autobus do Kuantanu. Teraz ok. 4 godzin efektowną trasą szybkiego ruchu poprowadzoną przez górzystą dżunglę. Generalnie środek półwyspu zajmują góry, więc zawsze jest to przeprawa. I tak, w związku z porą, decyzja podjęła się sama - śpimy w Kuantanie.
Dla nas to totalna czarna dziura, ale widocznie ktoś tu przyjeżdża na sobotę, bo ok. 20.00 upatrzony hotel jest full. To nic, tuż obok jest drugi. Też full. Dlaczego nie zrobiłem rezerwacji przez Booking/Agodę? Trudne pytanie. I teraz jest problem, bo stoimy na ulicy z całym naszym majdanem, jest noc i nie wiemy, co dalej. Ale fajnie. Ostatecznie jednak na coś się te apki przydają, bo oprócz szczytów syfu i luksusu Booking podpowiada nieodległy Riverbank Hotel&Spa. Wędrujemy. Spa nie ma, ale pokój jest, całkiem-całkiem, i nawet z oknem na rzekę. Przy rozpakowywaniu dochodzi do zabawnego (?) nieporozumienia z dywanikiem modlitewnym, który był na wyposażeniu niczym Biblia w szufladzie przy łóżku w amerykańskim motelu.
![]() |
Parafrazując klasyka, "You are using it the wrong way!" |
Generalnie obiecywanego w przewodnikach "klimatu" w Kuantanie nie odnaleźliśmy. Może dlatego, że w niedzielny poranek centrum było wymarłe. Przypuszczam, że nowiutka nadrzeczna promenada z placami zabaw zapełnia się dopiero o zmierzchu i jeśli tylko włączają jakieś oświetlenie (vide zdjęcie z wieczora) może okazać się przyjemna. Ale tego nie było już nam dane sprawdzić...
![]() |
Ten Kuantan to naprawdę duże miasto. Ale tylko na jednym brzegu rzeki. |
![]() |
Naprawdę są ludzie, którzy nie jedzą na śniadanie roti canai? Serio??? |
30.03 - 212 rm
śniadanie 16
grab 4, 4, 5, 4
rejestracja medical 4
obiad przydrożny 26
t-shirt 33
lód limonkowy 3
bańki 2
cendol 7
ice tea 7,5
piciu minuman, woda 6
sen 90
31.03 - 276 rm
grab 7, 13
bus kl 34
przekąski 4, 2
obiad 15
bus kuantan 60,5
mleczko, mentosy, cuksy 4,5
kolacja średnia 32
mango 5
piciu przed snem 4
sen 95